Zupełnie nie wiem, co mam robić. Jestem Arianką. Raków jest niedaleko. Płoną okoliczne dwory. Moja luneta i przyodziewek - są gotowe do ucieczki. Chyba to wszystko zostawię i odjadę. Koń w zagrodzie już czeka. Sama przeciwko wszystkim ! Właśnie wróciłam z obchodów swych dawnych włości. Chłopi na polach, w zagrodach, winnicach i przydomowych ogródkach - radzą sobie bardzo dobrze. Nie uznałam boskiej, lecz ludzką naturę Jezusa. Tak ! Sama przeciwko wszystkim! Domek w dolinie przekształciłam na Zbór Mniejszy. Oczekuję korespondencji z Zachodu. Nie wiem, co czeka Werów. Wszyscy są arianami. To mała plamka na mapie Kraju Lessów. Nie mam się kogo doradzić. We wczesnej młodości byłam kalwinistką - i wierzyłam w predestynację. Teraz jestem - i do końca życia - zaprzysięgłą Arianką. Żydom w Werowie dałam pełną wolność Trzy karczmy i dwie gorzelnie. A z nerwów chudnę z dnia na dzień, mało jem chociaż dużo śpię. Nocne niebo niepokoi. I sama już nie wiem co mam z tym wszystkim robić. Ale jak to mawia stare lessańskie porzekadło: "Poranek mądrzejszy od wieczora". Piję melisę i miętę. To mnie uspokaja. Zza Wielkiej Wody przyszedł dziwny wynalazek - tytoń. Przychodzą i inne ciekawe rzeczy. Portrety Przodków łypią nocami w galerii na parterze dworu. Katolicy nie chcą ze mną mieć nic wspólnego. Zostają mi tylko Żydzi i inni Bracia i Siostry w Wierze. Kiedyś modliłam się w prywatnej katolickiej kaplicy o rozeznanie. I uzyskałam go. Nie krzywdzić nikogo. I robić swoje.
c d. n.
czwartek, 30 stycznia 2020
wtorek, 28 stycznia 2020
"Cmentarne Nowele" - z annałów komputera - czyli Paranormal Romance.
Karolina miała czterdzieści lat. Od piętnastu, czyli od czasów ukończenia studiów z zakresu historii sztuki na lokalnym Uniwersytecie, stała się pracownicą Agencji Reklamowej. Marzyła jednak o renowacji starych nagrobków w swoim rodzinnym Mieście. Jako szefowa była bezwzględna. Wyciskała z siedmiu swoich podwładnych ostatnie poty. Czasem, nad ranem - dostawała dziwne mejle. Kiedy miała dwadzieścia lat bowiem - zagrała główną bohaterkę w serialu dla młodzieży - pod nazwą "Wampirze Noce". Miała brązowe włosy, wpadające latem w odcień rudości, ważyła nieco 50 kilogramów. Miała piwne oczy. Serial ją mentalnie wykończył. Jej ostatni chłopak - o imieniu Konstanty uciekł po prostu od niej. W szkołach szara myszka - lecz z czasem, przez okres studiów - zaczęła przeistaczać się w silną, niezależną kobietę. Praca była dla niej wszystkim. W pracy była niczym ogień. Maskowała w ten sposób depresję i nerwicę. Mieszkała na drugim piętrze kamienicy , która niegdyś należała do jej Pradziada Michała, znanego astrologa. I ona często patrzyła w nocne, gwiaździste niebo. Perseidy - w ich czasie, w sierpniu - wyjeżdżała za miasto , brała lornetkę i lunetę, i podświetlaną mapkę nieba. Starała się być Damą - jak jej od dziecka wtłaczano do głowy. W pracy ogień, zaś po pracy, była słabą, potrzebującą silnego oparcia kobietką. Karolina miała swoich ukrytych fanów, z czasów gry w serialu. Doświadczała wielu paranormalnych zjawisk na co dzień.
Skrycie marzyła o mężczyźnie, który będzie taki, jak wykreowany przez głównego bohatera "Wampirzych Nocy". Żyła prywatnie skromnie, nad ranem często się budziła. I Nauczyła się liczyć na samą siebie.
c.d.n.
Przyznam, że do "Cmentarnych Nowel" zainspirowały mnie "Pamiętniki Wampirów". Pisać muszę z głowy, gdyż stare dokumenty na mym laptopie coś złośliwie się nie chcą otwierać.
Skrycie marzyła o mężczyźnie, który będzie taki, jak wykreowany przez głównego bohatera "Wampirzych Nocy". Żyła prywatnie skromnie, nad ranem często się budziła. I Nauczyła się liczyć na samą siebie.
c.d.n.
Przyznam, że do "Cmentarnych Nowel" zainspirowały mnie "Pamiętniki Wampirów". Pisać muszę z głowy, gdyż stare dokumenty na mym laptopie coś złośliwie się nie chcą otwierać.
niedziela, 26 stycznia 2020
Daniela Werowska - ciąg dalszy.
Kocham mój dworek na lessowym Wzgórzu. Pani Czyściocha też. Pani Czyściocha ma na imię Alicja. Pod moją nieobecność - dbała o dom. Jesteśmy na Ty.
1.VII 2000 roku, godziny poranne.
- Danielo, Danielo ! Śpiochu, wstawaj - pukała w okno i krzyczała Alicja.
- Danieli udało się nareszcie przespać całą noc -
- Alicja, już wstaję ! Budzik nie zadziałał.
Alicja miała klucz do dworku.
Pospiesznie poszła do kuchni i przygotowała dwa kubki dla Danieli - jednej kawy zbożowej i jednej lurowatej zimnej rozpuszczalnej.
- Kocham Cię jak matkę, Alicja !
- A ja Ciebie jak córkę. Szkoda, że mam aż pięciu synów !.
Przygotowała tez lekarstwa dla Danieli: Afobam i syrop Hydroxyzinum.
A dziś wielki dzień. Alicja miała ufarbować włosy Danieli. Na czarne.
Przygotowała paletę . Zaprosiła Danielę do kuchni.
Daniela na śniadanie piła tylko szklankę mleka. Na obiad cienką zupinę a kolacji starała się unikać.
Dzień był chłodny i mglisty. Nawet na Pagórku była siermiężna mgła.
- Poczekaj Alicjo, idę pobiegać.
Daniela pospiesznie wypiła szklankę mleka oraz zażyła przepisane lekarstwa.
Uwielbiała ćwiczyć.
- Tylko ostrożnie na kamienie ! - rzekła Alicja.
Bieganie zajęło Danieli dziesięć minut.
Gdy wróciła do Dworku, zadzwonił telefon od Brata zza Wielkiej Wody.
- Cześć Daniela, u nas jest środek nocy.
- A u nas poranek.
- Nie zapomniałaś o terapii ? - rzekł zakłopotany brat Danieli o imieniu Robert.
- Zarzuciłam ją.
- Leki nie rozwiążą problemów Danielo.
- Rozwiążą. Nie pouczaj mnie ! - Krzyknęła do ceglastej komórki i odłożyła telefon na stolik.
Alicja była za Danielą. Sto psychoanaliz bez kozetki zrobiło już swoje i pochłonęło mnóstwo pieniędzy Danieli.
- Daniela, idź pod prysznic, i połóż się. Ja przygotuję jakiś skromny obiad.
- Dobrze Alicjo. I rozpłakała się . Brat Danieli, Robert Werowski był cenionym w Nowym Jorku psychoanalitykiem. Miała go dość cała rodzina.
Daniela wypiła drugą szklankę mleka, wyłączyła ceglastą komórkę, zasłoniła do połowy zasłony i poszła spać. Miała zażywać leki zgodnie z zaleceniami, oszczędzać się i nie denerwować. I być Damą. Przez wielkie D!. - jak ją określała Alicja.
PS. Pewne nieścisłości są, ale wybaczcie - ciężki dzień :)
1.VII 2000 roku, godziny poranne.
- Danielo, Danielo ! Śpiochu, wstawaj - pukała w okno i krzyczała Alicja.
- Danieli udało się nareszcie przespać całą noc -
- Alicja, już wstaję ! Budzik nie zadziałał.
Alicja miała klucz do dworku.
Pospiesznie poszła do kuchni i przygotowała dwa kubki dla Danieli - jednej kawy zbożowej i jednej lurowatej zimnej rozpuszczalnej.
- Kocham Cię jak matkę, Alicja !
- A ja Ciebie jak córkę. Szkoda, że mam aż pięciu synów !.
Przygotowała tez lekarstwa dla Danieli: Afobam i syrop Hydroxyzinum.
A dziś wielki dzień. Alicja miała ufarbować włosy Danieli. Na czarne.
Przygotowała paletę . Zaprosiła Danielę do kuchni.
Daniela na śniadanie piła tylko szklankę mleka. Na obiad cienką zupinę a kolacji starała się unikać.
Dzień był chłodny i mglisty. Nawet na Pagórku była siermiężna mgła.
- Poczekaj Alicjo, idę pobiegać.
Daniela pospiesznie wypiła szklankę mleka oraz zażyła przepisane lekarstwa.
Uwielbiała ćwiczyć.
- Tylko ostrożnie na kamienie ! - rzekła Alicja.
Bieganie zajęło Danieli dziesięć minut.
Gdy wróciła do Dworku, zadzwonił telefon od Brata zza Wielkiej Wody.
- Cześć Daniela, u nas jest środek nocy.
- A u nas poranek.
- Nie zapomniałaś o terapii ? - rzekł zakłopotany brat Danieli o imieniu Robert.
- Zarzuciłam ją.
- Leki nie rozwiążą problemów Danielo.
- Rozwiążą. Nie pouczaj mnie ! - Krzyknęła do ceglastej komórki i odłożyła telefon na stolik.
Alicja była za Danielą. Sto psychoanaliz bez kozetki zrobiło już swoje i pochłonęło mnóstwo pieniędzy Danieli.
- Daniela, idź pod prysznic, i połóż się. Ja przygotuję jakiś skromny obiad.
- Dobrze Alicjo. I rozpłakała się . Brat Danieli, Robert Werowski był cenionym w Nowym Jorku psychoanalitykiem. Miała go dość cała rodzina.
Daniela wypiła drugą szklankę mleka, wyłączyła ceglastą komórkę, zasłoniła do połowy zasłony i poszła spać. Miała zażywać leki zgodnie z zaleceniami, oszczędzać się i nie denerwować. I być Damą. Przez wielkie D!. - jak ją określała Alicja.
PS. Pewne nieścisłości są, ale wybaczcie - ciężki dzień :)
sobota, 25 stycznia 2020
Johannes Ferrum - Kraj Lessów - Czternasty wiek - i inspiracja z 1995 roku.
Johannes Ferrum - tak się nazywam. Mieszkam w Verovie od 1301 roku, od narodzin. Jestem samoukiem. Przy szkółce parafialnej nauczyłem się łaciny i greki, bardzo szybko, gdyż ksiądz proboszcz był doskonałym absolwentem Akademii Wapieńskiej. Mam 98 lat i jestem alchemikiem. W chatce w dolinie posiadam Laboratorium. Marzę o przemianie rtęci Hg w złoto. Wielokrotnie byłem bliski tejże przemiany. wspiera mnie miejscowa szlachta , a także - potajemnie - król Arkadiusz Wielki. Często przysyła do mnie tajemne listy. Złoto ! jak bardzo chciałbym je otrzymać ! Nocami pracuję, w dzień śpię. wzmacniam się ziołami rosnącymi na łące. Chleb donoszą mi wspaniali sąsiedzi. Mam niebieskie oczy i długą siwą brodę. Nim Pan powoła mnie do Bram Raju - chciałbym, coś po sobie pozostawić. Poza multum wyrytych na pergaminach horoskopów i tajemnych dla wielu substancji.
Do stworzenia postaci Johannesa Ferrum -
natchnął mnie ten teledysk, obejrzany na kablówce na wspaniałej wówczas germańskiej Vivie, tuż po popołudniowej burzy siedemnastego sierpnia 1995 roku.
piątek, 24 stycznia 2020
Elle Nofaque - Przyjaciółka Danieli - dalsza część Wielkiego Oczekiwania.
Elle Nofaque - przyjaciółka Danieli od czasów studiów na filologii polskiej. Urodzona w 1967 roku, w Wichrowym Sadzie. Kochała Danielę jak Siostrę, której Ta - nigdy nie miała. Elle sama zmagała się z własnymi demonami. Ciężko pracowała po godzinach na farmie swoich rodziców. Wcześniej niż Daniela zrobiła prawo jazdy. Ale to Ona ją na prawko namówiła. Ostrzegała przed Aaronem - i skutkami terapii. Pracując dorywczo w korporacji - miała do czynienia z ludźmi po terapiach. Mówiła, że są chamscy i z nikim się nie liczą. Elle Naofaque była szatynką o zielonych oczach. Bardzo silną osobą. Słońce miała w Skorpionie. Na odległość wyczuwała problemy Danieli. Była jej Mentorem. Elle podróżowała po Kraju Lessów wysłużonym mercedesem. Często dzwoniła do Danieli. W piątki wieczorem - uwielbiały pic po generalnych sprzątaniach w swoich garsonierach sherry. Elle wielokrotnie ostrzegała Danielę przed Aaronem. Mówiła jej : - Daniela ! Rzuć tę terapię ! On się w Tobie zakochał ! Jednak Daniela - wzorem swego Brata psychologa zza Wielkiej Wody - psychoterapię bez kozetki zamierzała dokończyć. Była coraz silniejsza i coraz pewniejsza siebie. Oprowadzała często Elle po Dworku - gdzie w salonie - portrety przodków łypały oczami na wchodzących. Każdy dźwiga jakiś Krzyż Danielo - powiedziała Elle do przyjaciółki. Musisz dużo odpoczywać i regenerować się. Elle sama miała własne problemy. Dziesięcioro braci i dwie siostry. Często temperowała Danielę z jej kalwinizmem. Aby z wiarą protestancka się nie obnosić. Ale Daniela nosiła naszyjnik Matki Boskiej na co dzień, gdzie na odwrocie były dwa serca i Krzyż. To ją miało chronić. Daniela zaś - po Ustawieniach Systemowych - miała robić swoje. Elle i Daniela wcale nie tęskniły za Miastem Wapieni. Raj można odnaleźć tu - na Ziemi - a także tuż za rogiem. Daniela miała kłopoty z rytmem dobowym. Z trudem go przywracała Afobamem, Hydroxyzyną i magnezem. W seiczencie pod krzesłem dla kierowcy woziła podkowę. I kochała koty. Tych wkoło niej nie brakowało.
c.d.n.
Elle to istny Anioł. Gdyby Daniela jej słuchała, to wszystko potem - potoczyłoby się dobrze !
c.d.n.
Elle to istny Anioł. Gdyby Daniela jej słuchała, to wszystko potem - potoczyłoby się dobrze !
czwartek, 23 stycznia 2020
Aaron Tarcher - psychoanalityk Danieli.
Daniela miło wspominała swoją psychoterapię bez kozetki. Zaliczyła aż 100 takich posiedzeń , w Wichrowym Mieście . Sesje zawsze odbywały się po zmroku. W czasie terapii pisała opowiadanie "Cmentarne Nowele" - gdzie główna bohaterka - Karolina Podjudzacz - z wykształcenia archeolog pracuje w agencji reklamowej po studiach w Wielkim Mieście i prześladuje swoich podwładnych. Aaron miał 70 lat, ale był nadal bardzo przystojnym mężczyzną. Miał piwne oczy i kruczoczarne mimo wieku włosy. Hipnotyzował Danielę. Ale nie kochała się w nim. Aaron często spoglądał na zegar ścienny umieszczony tuż nad głową Danieli. Daniela raz mu zarzuciła - że - toż to niesprawiedliwe ! Powiedział, że fakt, to niesprawiedliwe. Daniela zaś często patrzyła na zegarek. Wnosiła mnóstwo treści w terapię, wiele snów, wiele opowieści z życia codziennego. Ale tematów śliskich, o swej seksualności - szczerze unikała. Czasem sesje odbywały się wczesnym rankiem, a czasem po zmroku. Daniela wspomina spotkanie genogramowe - gdzie rysowano relacje rodzinne. To nią tak wstrząsnęło - że zemdlała. Aaron dobudził ją jednak klepaniem w wychudły policzek i polał ją zimną wodą mineralną. Kiedy Daniela doszła do siebie, powiedziała, że - wystrzeliło mnie Panie Aaron w kosmos. "Jak to - Pani Danielo - dlaczego? -Co się stało z Pani Ciałem?". Daniela przez dłuższy czas nie mogła odpowiedzieć. Wciąż się trzęsła. Powiedziała analitykowi, że - miała być chłopcem. Tak rodzice sobie zażyczyli. Że miała mieć na imię Marek i mieć niebieskie oczy. Aaron unikał kontaktu cielesnego, ale teraz - po dobudzeniu Danieli - położył Jej dłoń na ramieniu. Daniela pamiętała jego słowa: na sesjach będziemy także zajmować się Pani ciałem. A tam, gdzie porusza się trudne tematy - tam się pogarsza. To była 95- a sesja. Zostało jeszcze 5. Spotkanie genogramowe trwało zaś 4 godziny. Aaron Tarcher powiedział, że genogramu już nie będziemy rysować, że odkłada go do szafy. Ale zapytał Danielę o konflikty związane z tożsamością płciową. Daniela się zaczerwieniła. Bała się ciszy. Powiedziała, że 3 lata przed nią narodził się chłopczyk o imieniu Daniel. Miał poważną wadę letalną. I zmarł już po narodziznach. To na jego cześć dostała Imię. Aaron delikatnie powiedział - a raczej wspomniał: Pani Danielo, nosi Pani imię umarlaka. Niech Pani opowie ostatni sen. A więc Daniela wzięła głęboki wdech i zaczęła opowiadać: "Wszystko toczyło się na noraxantyjskim cmentarzu komunalnym. Trwał bal, była jesień, wszyscy byli odświętnie ubrani, także Ja. Nagle zaczęła wybijać Północ. Zza grobu szlacheckiego pradziadka wyszła Kobieta z latarnią i rzekła: Danielo, już czas do domu, idź, wyśpij się" Daniela nagle zaczęła słyszeć ujadanie psów, wycia, piski. Zaczęła uciekać Cmentarna brama zaczęła obniżać się w dół. Daniela z trudem przecisnęła się pod Nią. Ale uciekła i usłyszała głos zmarłego Brata: Daniela ! Daniela ! Wracaj. I rozpłakała się - opowiedziawszy sen. Aaron poklepał ja po ramieniu i dał chusteczkę. Daniela się uspokoiła. Kiedy wracała do domu z Wichrowego Masta do swego mieszkania w Wielkim Mieście, czuła się już spokojna. Nie wiedziała jednak, że najgorsze przed nią. Przyjaciółka Danieli - Elle ostrzegała ją przed terapią. Że rozwala jej emocje. Daniela jednak jechała ostrożnie i puściła w seiczencie łagodną muzykę relaksacyjną.
c.d.n.
c.d.n.
środa, 22 stycznia 2020
Daniela Werowska - część dalsza.
Daniela po wschodzie Słońca wróciła ze sklepu z mlekiem, lekami przeciwbólowymi, rozpuszczalną kawą , melisą i miętą jeszcze - gdyż Zielarka oczekiwała dopiero co na zbiory. Nadchodził Sierpniowy Nów Księżyca - który jest Wielkim Świętem dla Ludzi Wiary. Dworek Danieli jednak nie wymagał remontu. Dużo ćwiczyć i mało jeść - oto motto życiowe Danieli. Coraz mniej wypalała papierosów. Przed wyjściem do wioskowego sklepu - zażyła Afobam i Hydroxyzynę. Miała jeszcze zabezpieczenia finansowe. Domu nie zamknęła. Po drodze wymieniała pozdrowienia z Sąsiadami. W Werowie - była kimś ! Nie tak jak w Wielkim Mieście. Powoli schodziło z niej napięcie. Daniela ma Mocnego Anioła Stróża - odrzekł jakiś czas temu zaprzyjaźniony bioenergoterapeuta. A imię Jego - jak Ewangeliście - Marek. Zielarka potwierdziła te słowa. Daniela przy powrocie ze sklepu - spojrzała spod dworku na Słońce.Zobaczyła Eklipsę. Położyła zakupy, napiła się naparu z mięty - po czym skierowała się do Domku w Dolinie. I Domku Zielarki. Zielarka przywitała ją słabą, rozpuszczalną kawą. Zimną. Daniela taką uwielbiała. Przed zejściem do Zielarki - Daniela wykonała niezbędne telefony swoją ceglastą komórką. Do Rodziny zza Wielkiej Wody, do Przyjaciół i dalszych Znajomych. Sprawdziła zakrzywienia czasoprzestrzeni - kiedyś marzyła o studiach z zakresu fizyki kwantowej - lecz pomysł zarzuciła. Dla niej Ziemia była Płaska. Daniela miło pogawędziła z Zielarką. Obiecała jej pomoc przy zbiorach. Powspominały Samuela - niebieskookiego Semitę - który, osiągnął z pewnością Bramy Raju. Zielarka ją pocieszyła: ma zażywać leki, zioła, magnez i czekać cierpliwie na wyniki badań. Unikać także toksycznych ludzi, oraz dłużej spać. Zielarka to Matka Chrzestna Danieli. Drugiego imienia nie otrzymała, ale imię od Bierzmowania to - Weronika. Daniela . Potem nastąpiła konwersja na kalwinizm. Wzorem odległej pra - pra babki Adelajdy Pent. - nie wybrała jednak Arianizmu. Musiała się słuchać lekarza prowadzącego, wskazówek Anioła Marka i Zielarki. Tak bardzo by się chciała chociaż raz w życiu wyspać do Południa. Ale eklipsę zobaczyła. Masz spać Daniela ! Nawet do wieczora . Poradziła Zielarka i poczęstowała ją zimną , ulubioną przez Danielę kawą. I nie przejmować się tym - co Ludzie powiedzą. Daniela wciąż korzystała z terapii bez kozetki, oraz wskazówek Starszych.
poniedziałek, 20 stycznia 2020
"Zielarka" - fragment z "Wielkiego Oczekiwania".
Mam 89 lat. Jestem magistrem farmacji. Od czasów okupacji hitlerowskiej nie rozmawiam prawie z nikim. Mojego narzeczonego - Samuela - mieszkańcy Werowa wydali Niemcom. Od tej pory żyję sama. Po studiach powróciłam do Werowa i zajęłam się ziołolecznictwem. Mam niewielki, drewniany domek w Dolinie Nowej Rzeki. Klientów mam z całego Kraju Lessów. Pomogłam już wielu Ludziom. Sadzę miętę, melisę i rumianek. A także inne zioła. Uwielbiam zdrowy tryb życia. Odcięłam się od Ludzi. Jestem Matką Chrzestną szlacheckiej sąsiadki - Danieli Werowskiej. Mogę z Nią godzinami rozmawiać, tak telefonicznie jak i na łące. Uwielbiam koty. Psów unikam. Noszę w sobie zadrę. Godzinami po pracy piszę pamiętnik terapeutyczny - pomaga mi spojrzeć w głąb siebie. Jestem panteistką. Stronię od złych Ludzi, a tych pod nieboskłonem nie brak. Daniela mnie kocha jak Matkę, która wyemigrowała za Wielką Wodę.
c.d.n.
c.d.n.
niedziela, 19 stycznia 2020
Marek Chmaj , Wojciech Sokół, Janusz Wrona - Historia - Repetytorium dla Licealistów i Studentów. Wydanie drugie.
źródło zdjęcia :Tantis.
Książka ta to właściwie cegła - liczy sobie 653 stron. Określana jest jako "Czerwona Biblia". Na rynku jest już dostępne wydanie trzecie, pod nowe podstawy programowe. Jako były belfer polecam ją wszystkim Znajomym Uczniom i Studentom. Jest nieoceniona dla udzielających korepetycji. A właśnie Ja do udzielania korepetycji od września się powoli przygotowuję. Książka jest bezcenna. Polecam ją nie tylko historykom, nauczycielom jak i uczniom. Każdy nie - humanista, może ją nabyć bądź wypożyczyć. Toż to prawdziwa perełka ! Ma świetny układ treści, jest logicznie i łatwo ułożona. Zapomniałbym - politologom i studentom politologii też się przydaje. Określenie : "Czerwona Biblia" nie jest na wyrost. Dziś krótko, acz treściwie. Serdecznie polecam - Wszystkim odwiedzającym tegoż bloga. I dla pasjonatów historii jak i zupełnych laików.
Książka ta to właściwie cegła - liczy sobie 653 stron. Określana jest jako "Czerwona Biblia". Na rynku jest już dostępne wydanie trzecie, pod nowe podstawy programowe. Jako były belfer polecam ją wszystkim Znajomym Uczniom i Studentom. Jest nieoceniona dla udzielających korepetycji. A właśnie Ja do udzielania korepetycji od września się powoli przygotowuję. Książka jest bezcenna. Polecam ją nie tylko historykom, nauczycielom jak i uczniom. Każdy nie - humanista, może ją nabyć bądź wypożyczyć. Toż to prawdziwa perełka ! Ma świetny układ treści, jest logicznie i łatwo ułożona. Zapomniałbym - politologom i studentom politologii też się przydaje. Określenie : "Czerwona Biblia" nie jest na wyrost. Dziś krótko, acz treściwie. Serdecznie polecam - Wszystkim odwiedzającym tegoż bloga. I dla pasjonatów historii jak i zupełnych laików.
piątek, 17 stycznia 2020
A oto nowe nabytki: Już jadą:
źródło zdjęcia: Świat Książki oraz
źródło zdjęcia: Empik.
Czytaliście, polecacie może ?
źródło zdjęcia: Empik.
Czytaliście, polecacie może ?
poniedziałek, 13 stycznia 2020
Maria Luisa Uberti - Wprowadzenie do historii Starożytnego Bliskiego Wschodu.
źródło zdjęcia : Virtualo.PL
Książkę nabyłem w 2016 roku. Była przysłowiowym "trupem na półce". Ale czytałem ją wielokrotnie ! Leżała na szafie i leżała. Nie przekażę ją już jednak nikomu, gdyż jest dla mnie bardzo cenna. Maria Luisa Uberti ma bardzo lekkie pióro, książkę polecam nie tylko historykom, ale też zainteresowanym historią biblijną czy też historią lokalną. A mnie od dziecka ciągnie do pisma klinowego i do archeologii. Rozważam też studia w zakresie archeologii sądowej. Książka liczy 252 strony, temat trudny, ale bardzo dobrze ujęty. Sam zaś broniłem się w 2007 roku na Akademii Świętokrzyskiej z zakresu bóstw basenu Morza Śródziemnego. Książkę czyta się jednym tchem, jest bardzo dobrym wprowadzeniem dla pasjonatów tematu. Temat na czasie: wszak Bliski Wschód jest dziś rejonem bardzo niespokojnym. Jeśli marzą się Wam w przyszłości wspaniałe odkrycia, to tę książkę z czystym sercem Wam polecam. Nawet tablice chronologiczne na jej końcu są wciągające. Dobra lektura dla pasjonatów, hobbystów , ale też i dla laików. Polecam !
Książkę nabyłem w 2016 roku. Była przysłowiowym "trupem na półce". Ale czytałem ją wielokrotnie ! Leżała na szafie i leżała. Nie przekażę ją już jednak nikomu, gdyż jest dla mnie bardzo cenna. Maria Luisa Uberti ma bardzo lekkie pióro, książkę polecam nie tylko historykom, ale też zainteresowanym historią biblijną czy też historią lokalną. A mnie od dziecka ciągnie do pisma klinowego i do archeologii. Rozważam też studia w zakresie archeologii sądowej. Książka liczy 252 strony, temat trudny, ale bardzo dobrze ujęty. Sam zaś broniłem się w 2007 roku na Akademii Świętokrzyskiej z zakresu bóstw basenu Morza Śródziemnego. Książkę czyta się jednym tchem, jest bardzo dobrym wprowadzeniem dla pasjonatów tematu. Temat na czasie: wszak Bliski Wschód jest dziś rejonem bardzo niespokojnym. Jeśli marzą się Wam w przyszłości wspaniałe odkrycia, to tę książkę z czystym sercem Wam polecam. Nawet tablice chronologiczne na jej końcu są wciągające. Dobra lektura dla pasjonatów, hobbystów , ale też i dla laików. Polecam !
poniedziałek, 6 stycznia 2020
"Wielkie Oczekiwanie" - fragment wysłany do Novae Res.
źródło zdjęcia : TVN Meteo.
Nazywam się Daniela
Werowska i mam 30 lat. Urodziłam się 19 maja 1970 roku w Wichrowym
Mieście. Jestem pracownikiem korporacji. Z wykształcenia jestem
filologiem. Cierpię na nerwicę i depresję. Uwielbiam sherry, kawę
i papierosy. Po Kraju podróżuję swoim niebieskim seicentem. Kraj
Lessów leży na południu Północnego Kraju. W Wielkim Mieście
zostawiłąm przyjaciół i rodzinę. Jestem protestantką. Jestem
też potomkinią lokalnej szlachty.
Do Werowa przybyłam
pierwszego lipca 2000 roku. Wiosna byłą niezwykle duszna i gorąca.
Wzięłam dwa miesiące bezpłatnego urlopu, żyję już i tak na
kredyt. Mam za sobą dwie próby samobójcze. Pierwszej dokonałam na
studiach, połykając siedem tabletek Afobamu. Na szczęście
wszystko zwymiotowałam. Drugiej próby dokonałam niedawno, nad Nową
Rzeką, tnąc się. Na szczęście przeżyłam. Trafiłam do Pani
Doktor i do bioenergoterapeuty. A to wszystko po nieudanej
psychoterapii, zachęcona do niej przez mojego brata, który sam jest
psychologiem. Rodzina moja , rodzice i brat zostali za Wielką Wodą.
Jestem sama jak palec. Przeszłam też ustawienia systemowe. Z nich
wynikało, że to Ja jestem kozłem ofiarnym.Trafiłam też do
bioenergoterapeuty, który powiedział, że przeżyłam, bo mam
mocnego Anioła Stróża. I że czeka mnie świetlista przyszłość.
Jednak zalecił on poszukiwanie specjalisty, któy trafi w lek.
Pani Doktor, do której
trafiłam, rozpoznała zaburzenia lękowo – depresyjne. Dostałam
Xanax i Seroxat. Jestem wrakiem człowieka. W korporacji mnie
prześladował Szef. Nienawidzi on zdaniem kolegów i koleżanek
inteligentnych ludzi. A pracuję w agencji reklamowej. Jestem
odludkiem. Po prostu, stronię od ludzi.
Piszę wiersze, co mi
pomaga. Jestem romantyczką. Uwielbiam patrzeć w nocne,
rozgwieżdżone Niebo. I w Księżyc. Piszę poezję. Nie mam
narzeczonego.
Werów leży na Południu
Kraju. Otoczony jest wspaniałymi wzgórzami pełnymi strumieni i
wąwozów. Jestem jednak Dzieckiem Nocy. Mój pierwszy sen z
dzieciństwa to obraz milionów Księżyców i mnóstwo rowerów
naokoło nich. Uwielbiam słuchać relaksującej muzyki. To podobno
podnosi poziom serotoniny. Jednak z cukru i soli zrezygnowałam
całkowicie.
Podobam się mężczyznom.
Mam piwne oczy po odległych przodkach i kasztanowe włosy, które
pod Słońce wydają się być czerwone. Jako dziewczynka cierpiałam
na zaburzenia odżywiania. Kiedy mam dobry okres tyję, kiedy
przeżywam lęki i łąpię doły – chudnę. W każdej pracy
podpadałąm szefom. Dążę do tego jednak, by być w pełni
niezależną kobietą.
Ukochany Werów to wioska na
szczycie któej stoi Dworek. Parter jest murowany, strych jest
drewniany. Został wzniesiony przed Potopem Szwedzkim, przez moją
Przodkinię, Ariankę, Adelajdę Pent. Adelajda była kobietą –
samoukiem. Byłą astronomem, zajmowała się astrologią też jak i
ziołolecznictwem. Korespondowała z najtęższymi głowami
zachodniej Europy. Zniknęła w tajemniczych okolicznościach,
zostawiając Męża i dwójkę dzieci.
Dworek był juz wielokrotnie
remontowany. Rodzice i Brat zza Wielkiej Wody przysyłali mnóstwo
pieniędzy na jego remont, akurat kiedy Ja byłam w Wielkim Mieście.
Dworkiem opiekuje się Pani Czyściocha, która uwielbia gotować,
sprzatać, prać oraz kocha jak Ja koty i psy. Dworek wielokrotnie
przewijał się w moich snach, na strychu jest Galeria Przodków.
Boję się tych portretów, łypią na mnie oczami. W dzieciństwie
często uciekałam do piwnicy, by przeżyć lato. Zaczęłąm nawet
pisać "Pamiętnik ze świata ciemności". Bo upały mnie
dobijały. A rok 2000 był wybitnie upalny.
Nad Krajem Lessów ścierają
się dwa klimaty: podzwrotnikowy, i polarny. Klimat mamy iście
szalony. Przepowiadacze Pogody ukuli nawet termin: żyjemy w Kraju o
umiarkowanym klimacie i o nieumiarkowanych wahaniach. Nie trzeba
wyjeżdżać za Granicę, by poczuć się jak na Południu Europy.
Zresztą boję się latania samolotami. Wszędzie przemieszczam się
swoim seicentem, albo busami lub autobusami.
A teraz kilka słów o
Adelajdzie Pent. Jak wspomniałam, była Arianką, przez co stała
nieco z boku swojej Rodziny. W annałąch dworku odkryłam, że
zbudowała lunetę wcześniej niż Galileusz. Była samoukiem. Reszta
jej familii była kalwińska. Z jej pamiętników pozostały
strzępki. Pisała po polsku i po łacinie. Dwa lata lektoratu łaciny
na filologii polskiej pozwolił mi na odczytanie tych urwanych
informacji. Kiedy nadeszła Kontreformacja, Adelajda ze szczytu
Pagórka obserowała z oddali płonące dworki innowierczej szlachty.
Prawdopodbnie uciekła na koniu na Południe, nie zostawiając
żadnego śladu.
Kraj Lessów to kraina
mlekiem i miodem płynąca. Pełno jest gorących, cudownych
źródełek. Pełno jest dzikiej przyrody. Kiedyś zachęcałąm
okolicznych Rolników, których pracę niezwykle szanuję, do
agroturystyki. Niektórzy posłuchali mej rady. Sama sobie organizuję
ten wypoczynek.
Panicznie boję się pająków
i innych owadów. Jednak dworek był od nich zupełnie czysty. Po
przyjeździe od razu zabrałam się za przemeblowanie parteru i
gruntowne porządki, a Pani Czyściosze dałam wolne.
Biorę garściami Afobam.
Palę papierosy . W weekendy piję sherry. Swoim zachowaniem i
histeriami spowodowałam, że wszyscy ode mnie uciekają. Także
panicznie boje się dentystów i lekarzy. Mam dwa miesiące, by
uporządkować swoje życie. W dzień śpię, żyję w nocy. W dzień
szczelnie zasłaniam żaluzje. Musiałam przerwać psychoanalizę bez
kozetki.
Żyję od świtu do
zmierzchu, od zmierzchu do świtu. W dodatku niedawno zmącił mój
spokój fakt, że odkryłam dzięki Internetowi swoje żydowskie
pochodzenie. Więc jestem Lessanką i Żydówką. Zresztą od dziecka
byłam inna. Co wmawiali mi wszyscy naokoło. Byłam kozłem
ofiarnym. Nienawidzę dużych miast. Nienawidzę Wichrowego Miasta
ani Miasta Wapieni. Lato spędzam w piwnicy, przynajmniej dnie, byle
jakoś funkcjonować. Kiedyś byłam histeryczką, teraz wszyscy dali
mi spokój. Nie mam żadnych powierników w realu, tylko same
znajomości internetowe.
Przeszłam ustawienia
systemowe. Widzę i czuję więcej. Ludzie ode mnie uciekali często,
bo czytam z nieświadomości zbiorowej. Kocham jak moja przodkini
astrologię, astromancję i wszystko co niezwykle. Parny rok 2000 to
rok nadziei. A mam mocnego Anioła Stróża. Ma na imie Marek. Często
widzę eklipsę Słońca i księżyca.
Subskrybuj:
Posty (Atom)